środa, 9 września 2015

Bulion a nieszczelność jelitowa

Ilu z Was pamięta jak nasze babcie i prababcie zachwalały zalety długo gotowanego domowego rosołu? Rosół był dobry na wszystko – na problemy żołądkowe (chociaż o nietolerancjach i alergiach nikt wtedy nie wiedział), na przeziębienie, na grypę, na powrót do sprawności  po złamanej nodze czy ręce, na skręconą kostkę. Takich przypadków pewnie wiele z Was zna mnóstwo. I tak jak kiedyś nikt nie potrafił mi wyjaśnić skąd się bierze takie przekonanie i czy jest ono czymkolwiek poparte tak dziś (mówiąc dziś mam na myśli ostatnie 2-3 miesiące) wiem, że nie było to tylko czcze gadanie i czasem trzeba babciom po prostu zaufać.



Post ten jest zbiorem informacji z różnych źródeł i nie wynika z mojej wiedzy medycznej. Jest podsumowaniem zaczerpniętej wiedzy, mojego doświadczenia i efektów, jakie zauważyłam pijąc wywar lub przygotowując na nim zupy-kremy z warzyw.

Czym jest bulion czy inaczej wywar z kości?
To nic innego jak aromatyczna ciecz (w zależności od użytych ziół) powstała podczas długotrwałego gotowania kości zwykle drobiowych, wołowych, jagnięcych lub rybich ości. Przez termin długotrwałe gotowanie rozumie się czas w przedziale od 4 do nawet 40 godzin. I tak jak robiły to nasze babcie i prababcie, aby wzbogacić jego smak, do gotowania dodaje się marchew, cebulę (zwykle podpaloną), liść kapusty, pietruszkę, pora, seler, czosnek, liść laurowy i ziele angielskie. W przypadku diety AIP ziele angielskie nie wchodzi w grę, ale już liść laurowy jak najbardziej. Ponadto, kości ssaków (wołowe i jagnięce) powinny gotować się otwarte (przecięte, złamane), podczas gdy drobiowe i rybie ości niekoniecznie. Uzyskany w ten sposób wywar jest bogaty w witaminy, substancje mineralne i przeciwutleniacze, takie jak wapń, fosfor, magnez – niezbędne dla zdrowia kości. Ale co najważniejsze, i o czym już wspominałam w poście o kremie z cukinii, bulion taki jest bogaty w dwa szczególnie ważne aminokwasy: prolinę i glicynę.

Czemu są one aż tak ważne?
Glicyna i prolina są dwoma kluczowymi składnikami tkanki łącznej, czyli biologicznego „kleju”, który spaja nasze ciało. Istnieje wiele różnych rodzajów tkanki łącznej, ale te dwa aminokwasy znajdują się w większości z nich – zaczynając od chrząstki, która buduje nasze stawy do macierzy zewnątrzkomórkowej, która działa jak rusztowanie dla komórek obecnych w poszczególnych narządach, mięśniach, naczyniach, itp. Bez jej obecności moglibyśmy się dosłownie rozpaść na części. Dostarczanie tych dwóch aminokwasów jest kluczowe nie tylko do  prawidłowego gojenia ran, ale także do naprawy mikroskopijnych szkód, wyrządzonych naczyniom krwionośnym i innym tkankom naszego ciała przez stan zapalny i zakażenie. Cytując dr Natashę Campbell McBride, autorkę książki Zespół psychologiczno-jelitowy GAPS:

„Bulion z kości zapewnia budulec dla komórek błony śluzowej jelita i ma kojący wpływ na wszelkie obszary zapalne w jelitach. Dlatego jest znany od wieków jako środek leczniczy przewodu pokarmowego”.

Jak już wspomniałam bulion z kości kury (czyli nasz polski rosół) pomaga złagodzić objawy przeziębienia i grypy. Jak widać jest to powód, dla którego w kulturze żydowskiej nazywa się go penicyliną.

Czym jest glicyna?
Glicyna jest znana z hamowania systemu immunologicznego i zmniejszania aktywacji komórek zapalnych w organizmie. Wysoki poziom glicyny w diecie jest ważny w momencie leczenia zakażenia, choroby autoimmunologicznej lub w przypadku chęci/próby zmniejszenia nadmiernego wzrostu bakterii w jelicie cienkim.
Ponadto glicyna jest potrzebna do syntezy DNA, RNA i wielu białek w organizmie. Odgrywa ona kluczową rolę w prawidłowym trawieniu, właściwym funkcjonowaniu układu nerwowego oraz przy gojeniu ran. Glicyna wspomaga trawienie dzięki regulacji biosyntezy kwasów żółciowych i wydzielania kwasu żołądkowego. Bierze udział w detoksykacji i jest potrzebna do produkcji glutationu – ważnego przeciwutleniacza. Pomaga także regulować poziom cukru we krwi poprzez kontrolę glukoneogenezy (produkcja glukozy z białek w wątrobie). Glicyna wspomaga również odbudowę/wzrost mięśni poprzez zwiększenie poziomu kreatyny i regulację wydzielania ludzkiego hormonu wzrostu z przysadki. Aminokwas ten jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania centralnego układu nerwowego. Hamuje neuroprzekaźniki pobudzające w mózgu, powodując w ten sposób działanie uspokajające. Glicyna jest również przekształcana na seryny neuroprzekaźnika, który pobudza aktywność umysłową, poprawia pamięć, polepsza nastrój i zmniejsza stres.

Czym jest prolina?
Prolina, natomiast, pełni rolę w cofaniu złogów miażdżycowych. Umożliwia ścianom naczyń krwionośnych uwalnianie do krwi osadzonego na nich cholesterolu, zmniejsza rozmiar potencjalnych zatorów w sercu i okolicznych naczyniach krwionośnych. Pomaga także organizmowi rozkładać białka tak, aby tworzyć nowe, zdrowe komórki mięśniowe. Ponadto (wraz z witaminą C) poprawia wygląd i zdrowie naszej skóry.

Jednak mówiąc szczerze i jasno: ani prolina ani glicyna nie są niezbędnymi aminokwasami. Nasz organizm może je sam wytworzyć jeśli potrzebuje ich więcej, niż dostaje poprzez dietę. Jednak budowanie ich własnymi siłami jest dużo mniej efektywne niż pozyskiwanie ich z żywności. Co więcej naukowcy uważają, że organizm nigdy nie nadąży z produkcją tych dwóch aminokwasów na tyle, aby odpowiedzieć na popyt organizmu, przy braku innych źródeł żywieniowych. I podczas gdy można je znaleźć we wszelkiego rodzaju mięsie, jakość proliny i glicyny występującej w bulionie jest prawdopodobnie najlepsza.



1 komentarz:

  1. Anonimowy1:20 PM

    Babcie miały rację nie tylko w kwestii wywaru. (Kiszonki - dziś w kapsułkach z apteki, suszenie, zamiast konserwantów czy smalec, czosnek itp)
    Tylko gdzie dziś te produkty, do których One miały dostęp? :(
    Trzeba wyszukiwać, i wracać do korzeni (paleo hihi).
    Ciekawe rzeczy napisałaś, bo ja dobroczynny wpływ wywaru brałam za oczywistość. Teraz mam to czarno na białym, na części pierwsze :)
    Dziękuję.
    Wołowe już czeka! Pozdrawiam
    Monika :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...