Muszę przyznać na początku, że mąka bananowa będzie tu niezastąpiona (pani Małgosiu, dziękuję za inspirację!). Wspominałam, gdzie można ja kupić w poście o placuszkach. Niestety maranta trzcinowata spowoduje, że wizualnie wyjdzie zakalec (jak w poście o bananowcu) – nadal bardzo smaczny, ale fakturą, nie będzie przypominał chleba.
W moim przepisie występuje też taro, ale śmiało można zastąpić je bulwą yam lub zielonym plantanem. Zależało mi po prostu, aby smak był bardziej wytrawny, słony, po prostu przypominający prawdziwy chleb. Bochenek wychodzi lekko słodki (oryginalny chleb też się dosładza), ale dzięki rozmarynowi jest szlachetny i wytrawny. Wprost do kanapek.
Składniki (na keksówkę 23x13 cm):
- 1 spory banan,
 - 1 zielony plantan,
 - 100g taro,
 - 1 małe (raczej kwaśne) jabłko,
 - 1/3 szklanki mąki kokosowej,
 - 1/4 szklanki mąki bananowej,
 - 1-1,5 łyżeczki soli,
 - 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej,
 - 1/3 szklanki oleju kokosowego lub oliwy z oliwek,
 - 1/3 szklanki soku jabłkowego (można zastąpić wodą lub innym płynem),
 - 1/4 szklanki gorącej wody,
 - 1 łyżeczka żelatyny,
 - 1,5 łyżeczki suszonego rozmarynu,
 - 1 łyżeczka suszonej szałwii (można pominąć),
 - świeży rozmaryn do udekorowania bochenka.
 
Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia, wylewamy do niej masę i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 50 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, otwieramy go, aby została 15 centymetrowa szpara i zostawiamy tam chlebek na kolejne 15 minut. Wyjmujemy i studzimy na kuchennym blacie. Kroimy dopiero po wystygnięciu, bo inaczej może się rozpadać.
Pewnie zastanawiacie się po co te wszystkie owoce i warzywa?
Po pierwsze po to, aby dodać masie objętości nie zwiększając ilości mąk, które nie wpłyną pozytywnie na wypiek – taka ich ilość całkowicie wystarczy.
Po drugie – aby dodać masie lekkości. Powyższe mąki, z powodu braku glutenu, nie wyrastają tak dobrze. Trzeba więc je odrobinę rozrzedzić. Woda niestety nie nada masie objętości – zużyjemy wtedy zbyt dużo mąki.
Po trzecie – nie musimy już dodatkowo dosładzać masy. Banan, plantan i jabłko zrobią to za nas.
No dobra, to komu kanapeczkę?
Edit: doszły mnie słuchy, że marzy Wam się ciepły chleb. Musicie pamiętać, że powyższe mąki nie mają glutenu, a żelatyna wiąże całość w inny sposób. Gluten uaktywnia się pod wpływem wilgoci dzięki czemu mąka glutenowa niemal od razu robi się kleista i ciągliwa. Ponadto sprawia, że ciasto jest pulchne. Brak glutenu to brak wszystkich powyższych zalet. W związku z tym, aby masa była zwarta dodajemy żelatynę, ale tak jak galaretka, aktywuje się pod wpływem ciepła ale tężeje dopiero jak wystygnie. Pamiętajacie – cierpliwość popłaca :)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz