à la tajskie, wiedząc, że nigdy nie będzie to smakować jak w oryginale. Są jednak jeszcze, na całe szczęście, przepisy, które wymagają tylko minimalnej ingerencji w składniki i nadal smakują tak samo. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że w tym przypadku delikatna zamiana składników wychodzi tej potrawie, temu słodkiemu deserowi, na dobre. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam do lektury.
W oryginalnym bazowym przepisie są
tylko trzy składniki: banany, mleczko kokosowe i cukier (ewentualnie orzeszki
arachidowe do posypania całości). Ja, oprócz tego, że zamieniłam cukier na
daktyle, pozwoliłam sobie jeszcze na dodanie temu deserowi odrobiny głębi.
Wyszło przesłodko ale i przepysznie i choć na chwilę mogłam przenieść się na
ulice Bangkoku pachnące Pad Thai'em, czerwonym curry, makaronem ryżowym i
krewetkami.
Składniki (na 2 porcje):
- puszka mleka kokosowego 400 ml,
 - 3 dojrzałe banany,
 - 3 daktyle (w I etapie diety zastąpić cukrem kokosowym),
 - łyżeczka wody z kwiatów pomarańczy (można zastąpić sokiem z pomarańczy i skórką pomarańczową),
 - łyżka świeżej mięty,
 - świeży kokos lub wiórki kokosowe do posypania całości.
 
Mleko należy przelać do garnuszka i
zacząć podgrzewać razem z daktylami (lub cukrem kokosowym). Gdy zacznie się gotować należy całość
zblendować na gładką konsystencję. Celowo nie zrobiłam tego na samym początku,
aby daktyle pod wpływem temperatury zmiękły i było je łatwiej miksować.
Następnie należy dodać pokrojone w plasterki banany i pogotować jeszcze chwilę
a na koniec dodać wodę pomarańczową i miętę. Posypać kokosem lub wiórkami i
zajadać jeszcze ciepłe!
Miętę i wodę z kwiatów pomarańczy można pominąć, albo
dodać cynamon (najlepiej w lasce) i sok z limonki. 
Jest to deser bardzo słodki i zaspokaja nawet największego głoda na cukier :)
Całość, jak można się domyśli, jest dość kaloryczna więc lepiej podzielić na dwie lub nawet trzy porcje :)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz