Dzisiejszy poranek nie nastraja pozytywnie, przynajmniej w Warszawie, więc zainspirowana pomysłem mamy Kaczyńskiej (znowu:)) postanowiłam zrobić swoją wersję racuchów ze słodziutkim syropem daktylowo-cynamonowym. Jak wyszło? Przekonajcie się sami.
- dwa średnie jabłka,
- 100ml mleka kokosowego z puszki,
- 2 łyżki mąki bananowej
- 1 łyżka mąki kokosowej (można dodać jeszcze łyżkę mąki bananowej),
- odrobina cukru kokosowego.
Syrop daktylowo-cynamonowy*:
- 5-6 daktyli,
- ok. 100-120ml gorącej wody,
- 1/2 łyżeczki cynamonu.
*można go wykorzystać w kolejnym etapie protokołu autoimmunologicznego, jak na stałe do jadłospisu zostaną wprowadzone suszone owoce.
Jabłka miksujemy z mlekiem kokosowym i daktylem lub ścieramy na tarce (grubość oczek według gustu). Dodajemy mąkę i smażymy na dobrze rozgrzanej patelni aż się zrumienią.
Daktyle na około 15 minut zalewamy gorącą wodą i jak odrobinę zmiękną miksujemy na gładką masę. Dodajemy cynamon i dokładnie mieszamy.
Racuchy najlepiej smakują na ciepło polane słodziutkim syropem daktylowo-cynamonowym.
Wygląda pysznie! I wreszcie placki, które mogę zjeść! Piekła je może Pani w piekarniku zamiast na patelni? Dziękuję za tego bloga :)
OdpowiedzUsuńNie robiłam w piekarniku, ale te np. http://myszex.blogspot.com/2014/12/placki-z-plantanow.html robi się w piekarniku. Proszę próbować! Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
Usuń