To już ostatnie podrygi szparagów. Ja swoje kupuję w ilości hurtowej mniej więcej raz w tygodniu. Przechowuję w papierowych torbach, ręcznikach zwilżonych wodą w lodówce lub zanurzone końcówkami w wodzie w małym wazonie, jak kwiaty. Swoją drogą jest to prawdziwa majowa ozdoba domu. Wielokrotnie pisałam już, że nieustannie na nie czekam, rok w rok. I nie mogę się napatrzeć, w jaki sposób natura stworzyła coś tak pięknego i co za tym idzie – jak człowiek odkrył, że jest to jadalne? Podobno najpiękniejsze szparagi to te rosnące dziko – gęste krzaki z drobnymi, pomarańczowymi owocami podobnymi do jarzębiny. Kto jeszcze może niech spróbuje „azjatyckiej” wersji tych zielonych pyszności, bo od czerwca będziemy zajadać się truskawkami, potem malinami i czereśniami. Na szparagi trzeba będzie znowu czekać okrągły rok.
Składniki dla 1 osoby:
- garść szparagów,
- 2-3 laski trawy cytrynowej,
- 2-3 łyżki mleka kokosowego lub śmietany kokosowej,
- łyżka skórki otartej z cytryny,
- łyżeczka oleju kokosowego,
- kilka listków kolendry.
Szparagi przygotowujemy pozbywając się łykowatej części. Na patelni podgrzewamy olej. Trawę cytrynową obieramy i kroimy w małe krążki. Dodajemy do oleju, podsmażamy 2 minuty. Dodajemy szparagi i mleko kokosowe i smażymy 5-7 minut, aby delikatnie zmiękły, ale nadal pozostały
al dente. Przed podaniem posypujemy skórką z cytryny i dekorujemy listkami świeżej kolendry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz