Do samolotu można wziąć swoje jedzenie bez obaw, że zostanie ono zabrane. Problematyczne są jedynie płyny, więc korzystam z tego udogodnienia, zwłaszcza, że nie jestem pewna co zastanę na trasie, a zwłaszcza na lotnisku przesiadkowym. Wolę być zabezpieczona:)
Do dzieła!
Kokosa należy otworzyć. Najpierw za pomocą śrubokręta i młotka przebijamy czarne punkty w skorupie. Wylewamy do szklanki wodę, którą z powodzeniem można potem wypić. Następnie energicznie ostukujemy kokosa naokoło aż skorupa zacznie pękać i zostanie rozbita do końca. Tym sposobem dostajemy się do miąższu.
Wydłubujemy go za pomocą noża odkrawając od skorupy i wycinając mniejsze kawałki. Siekamy na mandolinie w cienkie plastry lub kroimy. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 C na ok. 30 minut. Należy pilnować, aby się nie przypaliły.
Wydłubujemy go za pomocą noża odkrawając od skorupy i wycinając mniejsze kawałki. Siekamy na mandolinie w cienkie plastry lub kroimy. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 C na ok. 30 minut. Należy pilnować, aby się nie przypaliły.
Jeśli chcecie wiedzieć co u mnie – zapraszam na instagram. Do zobaczenia niebawem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz