Nowy etap rozpoczął się wprowadzeniem kontrowersyjnej mąki kasztanowej i kasztanów, po których, o dziwo, czuję się dobrze. Budzą wiele wątpliwości, gdyż to w końcu orzechy, jednak przez niektórych są dopuszczane w protokole. Podeszłam do nich z dużym dystansem i czuję się po nich dobrze. Postanowiłam więc wykorzystać mąkę kasztanową do wypieków. Nie martwcie się jeśli jej nie macie lub nie używacie – można ją zastąpić mąką bananową lub marantą!
- 200g wiórków kokosowych (zmielonych na pastę),
- 1/3 szklanki mąki kasztanowej/bananowej/maranty,
- 3 łyżki cukru kokosowego,
- 1 plaster skórki pomarańczowej, drobno posiekanej lub łyżka startej skórki pomarańczowej,
- sok z 1/2 pomarańczy,
- 1 łyżeczka imbiru,
- 1 łyżeczka cynamonu.
Nagrzewamy piekarnik do 165 C (grzanie tradycyjne, góra i dół). Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Wiórki kokosowe blendujemy do konsystencji masła kokosowego. Jeśli macie gotowe masło, wystarczy je ogrzać w słoiczku w kąpieli wodnej do bardziej płynnej konsystencji. Przelać do miski, dodać mąkę i resztę składników i dokładnie wymieszać.
Wymaga to trochę cierpliwości, gdyż ciasto jest dość sypkie. Ja brałam trochę masy w ręce, formowałam kulkę, rozgniatałam do grubości mniejszej niż 0,5cm i wykrawałam foremką ciasteczka. Delikatnie przekładamy na blachę. Jeśli masa jest zbyt sypka można dodać odrobinę oleju kokosowego lub mleka kokosowego – z wyczuciem. Przygotowaną blachę wkładamy do piekarnika na środkowy poziom i pieczemy 20-22 minuty (jak zbrązowieją będą gorzkie). Ciasteczka stwardnieją po wystygnięciu, więc bądźcie cierpliwi:)
Macie jakieś przepisy na kruche ciasteczka lub ciasto? Może jeszcze zdążę zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz