Nigdy nie łączyłam czekolady z truskawkami. No może raz, gdzieś na jakimś weselu zdarzyło mi się spróbować czekoladowego fondue w towarzystwie owoców. Nie powaliło mnie na kolana, bo ciężko to było nazwać czekoladą. Była to w zasadzie dość mocno słodka i tłusta, gęsta ciecz – nic specjalnego. Może gdyby to była czekolada z zawartością minimum 75% kakao? Tak więc, połączenie to nigdy specjalnie mnie nie korciło, aż do momentu, gdy ostatnio zobaczyłam gdzieś przepis na ciasto czekoladowo-truskawkowe. Pomyślałam, że właściwie łatwo przerobić je pod protokół, więc postanowiłam spróbować. Nie wiem, czy jest to kwestia spodu (brownie), czy połączenia truskawek z czekoladą, ale wyszło przepyszne. Twardy, zbity, ciągnący spód o smaku czekolady i delikatna galaretka truskawkowa – niebo w gębie!
Składniki:
Spód wykonujemy z przepisu na brownie. Z małym wyjątkiem – ciasto pieczemy na blasze 26x20cm przez około 30 min.
Galaretka:
- 450g truskawek,
- 2-3 łyżki żelatyny (agaru prawdopodobnie trzeba dodać więcej),
- 2-3 łyżki cukru kokosowego,
- sok z 1 cytryny,
- 1 puszka mleka kokosowego lub śmietany kokosowej.
Truskawki oczyszczamy z szypułek, myjemy i przekładamy do blendera. Dodajemy żelatynę, cukier, mleko kokosowe i sok z cytryny. Blendujemy na gładką masę. Przelewmy do rondelka i delikatnie podgrzewamy, nie zagotowujemy. Pozostawiamy do wystygnięcia. Brownie musi być całkowicie chłodne zanim przelejemy nań galaretkę. Chłodną galaretkę przelewamy na spód i wstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny, a najlepiej na całą noc.
Można udekorować liofilizowanymi owocami i świeżymi truskawkami.
Macie jakieś pomysły na wykorzystanie truskawek w sosach mięsnych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz