Przez cały ten czas dociekałam, czytałam, próbowałam i powoli dochodzę do równowagi, do czegoś czym nazywam słuchanie własnego organizmu. Mam wrażenie, i szczerze czuję, że przy jakiejkolwiek chorobie autoimmunologicznej tak zwany balans jest ciężko uchwytny. Dlaczego? Dlatego, że nasz organizm znajduje się niejako w nierównowadze i coś co dla nas jest normalne, w zdrowym ciele zazwyczaj jest uznawane za coś nienaturalnego. Jednak, aby to zrozumieć potrzeba czasu. Mówię tu przede wszystkim o czasie stosowania restrykcyjnej diety – u niektórych to 10-12 tygodni, u innych rok, a u wielu – całe życie. Pocieszającym, przynajmniej dla mnie jest fakt, że po jakimś czasie organizm sam daje znać co mu szkodzi, a sygnalizuje to bólem żołądka, stawów czy innymi objawami swoistymi dla naszych chorób. W związku z tym pewne produkty naturalnie eliminujemy – nie chcemy przecież żyć w bólu.
Nie był to czas łatwy, bo pełen pytań bez odpowiedzi (wiedza nie zawsze daje odpowiedź, bowiem każdy organizm jest inny), miotania się i ciągłego zadawania pytania – czy kiedykolwiek wrócę do normalności? Było jednak kilka rzeczy, które pozwoliły mi przetrwać ten trudny czas i nie tracić pogody ducha.
Nie chcę jednak, aby post ten emanował pesymizmem, wręcz odwrotnie. Chcę pokazać Wam jak wiele jest osób takich jak my, i jak wiele z nich ma identyczne problemy – czasem jest to brak akceptacji ze strony najbliższych, czasem chęć wyjścia do restauracji, czy wyjazd za granicę. Wszyscy zmagamy się z tym samym, a ja chcę uświadomić Wam, że to nie jest koniec świata. Ludzki organizm potrafi wiele i do wielu rzeczy jest w stanie przywyknąć nawet, gdy głowa podpowiada inaczej. Lepiej więc zacisnąć zęby i nie rozmyślać za dużo (powinnam to powiedzieć sobie półtora roku temu:)).
Co więc pozwoliło mi przetrwać zanim zaakceptowałam fakt, że na razie to jest moja normalność i że powinnam się do niej przyzwyczaić?
Pierwszą i chyba najważniejszą z nich był Internet – choć brzmi to infantylnie to tu znalazłam wiele przydatnych informacji, wiele osób, które zmagają się z protokołem autoimmunologicznym. Dziś chcę się z Wami podzielić źródłami, które być może odmienią Wasz świat, jeśli ich jeszcze nie znacie.
- Autoimmune Paleo (ang.) – to był mój pierwszy strzał. Na bloga trafiłam szukając informacji o osobach będących weganami i zaczynającymi przygodę z AIP, tak jak ja. Przeczytałam historię Mickey jednym tchem i dodało mi to otuchy, aby rozpocząć swoją własną podróż,
- The Paleo Mom (ang.) – wiedza Sary była dla mnie podstawą kuchennych eksperymentów i jest do tej pory, choć dziś częściej korzystam z bloga Moniki (poniżej),
- Tłuste Życie (pol.) – na dzień dzisiejszy podstawa mojej egzystencji. Wydaje mi się, że jest tam odpowiedź na niemalże każde pytanie, które mnie nurtuje. Przeczytałam wiele, łącznie z komentarzami. Dobrą opcją na „bycie na bieżąco” z tym co pisze Monika jest facebook,
- Ajwen (pol.) – strona dietetyka klinicznego p. Iwony Wierzbickiej, na której możecie znaleźć webinaria na interesujące tematy, zwłaszcza te związane z autoimmunologią. Dodatkowo facebook,
- Agnieszka Kułaga (pol.) – dietetyk i trener, dobrze zaznajomiona z tematem leczenia autoimmunologii dietą (facebook),
- Tarczyca Hashimoto (pol.) strona autorki książki „Zapalenie tarczycy Hashimoto”, którą naprawdę warto przeczytać zmagając się z tą chorobą. Dowiedziałam się z niej, że niski poziom ferrytyny i refluks żołądkowo-przełykowy występują często nierozłącznie z Hashimoto (wszystko co wysętpuje także u mnie), a dodatkowo, że w tym przypadku refluks nie wiąże się z nadkwaśnością żołądka, ale ze zjawiskiem zupełnie odmiennym, czyli z niedoborem kwasu żołądkowego i co za tym idzie z problemami trawiennymi. Jak sobie pewnie wyobrażacie konwencjonalne leczenie nie przyjmuje do wiadomości tego typu sytuacji.
- Eat Heal Thrive (ang.) – Martine, która zmaga się z chorobą Crohna,
- Grazed And Enthusted (ang.) – jeden z moich ulubionych z mnóstwem ciekawych przepisów,
- Phoenix Helix (ang.) – Eileen, chorej na reumatoidalne zapalenie stawów,
- Beyond the bite for life (ang.) – strona tryskająca optymizmem Gabrielli, młodziutkiej autorki chorej na boreliozę,
- A squirell in the kitchen (ang). – Sophie, walczącej z zapaleniem tarczycy Hashimoto, tak samo jak
- Meatified (ang.),
- He won't know it's paleo (ang.)– blog kobiety, która gotując dla męża nie zdradziła faktu, że przygotowuje mu posiłki paleo. Dzięki temu miała okazję poznać jego szczerą opinię na ich temat. A ponadto autorka zmaga się z celiakią i zapaleniem tarczycy Hashimoto,
- AIP Lifestyle (ang.),
- Cook it lean (pol.) – blog Kasi, będącej na diecie paleo, na którym można znaleźć przepiękne zdjęcia i fajne przepisy (dla Waszych mężów, żon, dzieci).
*niektóre z autorek wdrożyły już pewne produkty do diety i z powodzeniem je stosują nie odczuwając z tego powodu żadnych dolegliwości. Pamiętać jednak należy, że każdy organizm jest inny.
Dla moli książkowych lub tych z Was, którzy chcą wiedzieć coś więcej – po co, na co i dlaczego, polecam kilka książek:
- Sarah Ballantyne „The Paleo approach” (ang.) – niemalże biblia protokołu autoimmunologicznego. Uważam, że warto ją mieć,
- Izabella Wentz „Zapalenie tarczycy Hashimoto” (pol.) – absolutnie warto zajrzeć nawet jeśli zmagacie się tylko z niedoczynnością lub nadczynnością tarczycy,
- Melissa Hartwig „Zdrowie zaczyna się od jedzenia” (pol.) – bardzo przystępnie napisana książka wyjaśniająca pewne reakcje zachodzące w organizmie i będąca wstępem do diety paleo. Moja ulubiona pozycja jeśli chodzi o dietę paleo,
- Robb Wolf „Dieta Paleo” (pol.) – ciekawa, ale moim zdaniem mniej przystępna niż pozycja Melissy Hartwig,
- Diane Morgan „Roots” (ang.) – absolutne kompendium wiedzy o warzywach korzeniowych, bulwach i innych słodkich ziemniakach goszczących w diecie autoimmunologicznej, ale także o polskim topinamburze czy rzepie. Wewnątrz znajdują się także przepisy,
- William Davis „Kuchnia bez pszenicy” (pol.) – ciekawa, acz nie przełomowa, książka zawierająca ok. 150 przepisów bezglutenowych potraw,
- Kirsten K. Shockey „Fermented Vegetables” (ang.) – fantastyczna książka wyjaśniająca proces fermentacji i zawierająca mnóstwo ciekawych przepisów na kiszonki.
- Nora Gedgaudas „Pierwotne ciało, pierwotny umysł” (pol.),
- Eve Adamson, Terry Wahls „Fenomenalna kuracja dr Wahls” (pol.) – szczególnie dla osób chorych na stwardnienie rozsiane.
A jakie Wy macie sposoby na lepsze samopoczucie? Co Wam pomaga? Co czytacie i co polecacie? Chętnie poznam Wasze sposoby!
Ja osobiście z zapartym tchem przeczytałam "Pierwotne ciało, pierwotny umysł" i ta pozycja najbardziej przypadła mi do gustu, chociaż można mieć wątpliwość co do ketozy, której autorka książki jest gorącą zwolenniczką, szczególnie w kontekście chorób tarczycy - tarczyca jednak potrzebuje trochę lub trochę więcej węgli.
OdpowiedzUsuńCo do pozycji "Fenomenalna kuracja..." mam mieszane uczucia, ponieważ absolutnie mój przewód pokarmowy nie byłby i nie jest w stanie przyjąć takiej ilości warzyw, jaką zaleca autorka, ale wiadomo każdy organizm jest inny, jak już podkreślilaś w swoim wpisie, i trzeba go słuchać.
pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Nam, abyśmy ciągle i wciąż były w remisji :)
Musze napisać list do Świętego Mikołaja, wtedy będę mogła się wypowiedzieć na temat obu pozycji. Niemniej jednak w tym momencie jestem na ketozie i jest mi z tym rewelacyjnie.
UsuńWłaśnie ja zaczęłam Wahls jakiś czas temu, i nie podołałam. Z tych samych powodów, o których pisze @jaga - czułam się bardzo źle - i może nawet nie o ilość warzyw chodziło, a o system ich przyjmowania. Odnosiłam wrażenie, że gdybym tylko zmieniła kolejność czułabym się lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika