Na polskich stołach często króluje tylko natka pietruszki i koperek, a szkoda, bo roślin przyprawowych w Polsce jest naprawdę w bród. Chociażby lubczyk, trybula czy szałwia. Sposobów na wykorzystanie ich i zatrzymanie ich ulotnego aromatu jest naprawdę wiele, ale rzadko z nich korzystamy. Dlaczego? Być może dlatego, że w wielu domach zatarła się tradycja suszenia i przechowywania do zimy. Dziś są powszechnie dostępne i nie musimy martwić się zapasami. Ja swoje mrożę, bo wydaje mi się, że aromat po dodaniu do potrawy jest bardziej intensywny. Jednak kiedy przychodzi wiosna i na stragany wysypuje się zielenina wtedy przerabiam na pesto i dodaję do sałatek. Rozwiązuje mi to problem dressingu. O ile smaczniejsze będą
pochrzynowe kopytka polane ulubionym domowym pesto?
Ja proponuję 4 smaki, ale jak zwykle namawiam do eksperymentów.
Pesto pietruszkowe:
- pęczek natki pietruszki,
- sok z połowy cytryny,
- 1 ząbek czosnku,
- łyżka wiórków kokosowych podprażonych na patelni,
- ok. 1/4-1/2 szklanki oliwy,
- sól.
Pesto kolendrowe (wspaniale sprawdzi się zarówno z sałatkami z warzyw jak i owoców):
- pęczek natki pietruszki,
- sok z 1 limonki lub 1 pomarańczy,
- ok. 1/4-1/2 szklanki oliwy,
- sól.
Pesto bazyliowe (klasyczne, idealne do połączenia warzyw z owocami i koktajli):
- 2 pęczki bazylii (bazylia znacznie zmniejsza swoją objętość),
- sok z połowy cytryny,
- 1 ząbek czosnku,
- ok. 1/4-1/2 szklanki oliwy,
- sól.
Pesto z natki marchewki:
- pęczek natki marchewki,
- sok z połowy cytryny,
- 1 ząbek czosnku,
- ok. 1/4-1/2 szklanki oliwy,
- sól.
Takie domowe pesto można przechowywać w słoiczku w lodówce około tygodnia.
U mnie w planach jeszcze pesto rozmarynowe, szałwiowe i miętowe.
A Wy macie jakieś ulubione?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz