Rooibos pochodzi z Afryki Południowej i w dokładnym tłumaczeniu oznacza „czerwony krzew”, co nie jest zaskoczeniem, gdyż napar jest intensywnie czerwono-brązowy i w przeciwieństwie do innych herbat od razu barwi wodę. Szczególną jego zaletą jest fakt, że nie zawiera ani kofeiny, ani garbników, w związku z czym nadaje się nawet do picia dla dzieci. Zwłaszcza, że po zaparzeniu jest bardzo łagodny w smaku, wręcz miodowy. Ponadto zawiera witaminę C, żelazo, cynk, miedź, mangan, wapń, potas, fluor, magnez oraz sód. Ma działanie rozkurczowe, wspomaga w chorobach układu pokarmowego, wpływa korzystnie na zęby, kości skórę, a przede wszystkim pobudza. To tylko kilka zalet z całej listy korzystnych właściwości herbaty rooibos. Ale nie o tym miał być ten post.
Czym jest właściwie rooibos latte?
Na pewno w smaku nie przypomina kawy, a szkoda. Napój ten jest najbardziej podobny do pitej przez anglików herbaty z mlekiem. Smak jest łagodny, wręcz niewyczuwalny, ale dzięki temu stanowi idealny napój gaszący pragnienie. Jak go zrobić? Bardzo prosto.
Składniki:
- 3 łyżeczki herbaty rooibos,
- gorąca woda,
- 50g mleka kokosowego KOKO,
- 1/2 łyżeczki oleju kokosowego,
- opcjonalnie: cynamon, cukier kokosowy.
Przygotowanie niczym nie odbiega od zaparzania herbaty – zalewamy ją gorącą wodą (nie przestudzoną, jak w przypadku zielonej czy białej herbaty) i parzymy około 5 minut. W międzyczasie podgrzewamy mleko kokosowe z tłuszczem (na tym etapie można dodać cynamon i/lub daktyle). Po 5 minutach napar wlewamy do garnuszka i blendujemy, dzięki czemu uzyskamy fajną piankę. Ewentualnie dosładzamy cukrem kokosowym.
Dla tych, którzy nie mogą pić kawy jest to jakieś rozwiązanie, gdyż rooibos rzeczywiście pobudza – ja będę praktykować częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz