Na masło kokosowe pomysł zrodził się, ponieważ nie mogłam znaleźć takiego produktu w sklepie, albo nie byłam pewna, czy nie zawiera jakichś śladowych ilości glutenu, postanowiłam więc spróbować wykonać je sama. Niestety – ochota na krówki tak łatwo nie przechodzi, ale w końcu będę mogła je zrobić ponownie!
Masło kokosowe, czy inaczej pasta kokosowa, jest produktem bardzo wdzięcznym. Na początku jest płynne jak śmietana, więc może służyć za bazę do sosów, a potem zastyga tak, że można je kroić nożem. Niestety jest tak dobre, że znika ze słoiczka w mgnieniu oka.
Do wykonania małego słoiczka potrzebne jest:
- 100g wiórków kokosowych bezglutenowych,
- blender kielichowy lub wysokoobrotowy.
Na początku jest płynne i ciepłe od obrotów blendera, ale po kilkudziesięciu minutach (w zimę nawet szybciej) zaczyna tężeć i zamieniać się w dość twardą masę.
Jeśli istnieje konieczność przywrócenia mu płynnej formy to wystarczy słoiczek ogrzać w gorącej wodzie.
Masło kokosowe to nie olej i nie da się na nim nic usmażyć. Mało tego – podgrzewając bardzo łatwo je przypalić, więc trzeba to robić stopniowo lub ciągle mieszając.
Do czego może służyć? Może być bazą sosów, może być posypką (po uprzednim starciu lub pokruszeniu) na owoce lub warzywa, może być nadzieniem lub składnikiem deserów. Ale najlepiej smakuje prosto ze słoiczka :)
Hmmm, zastanawiam się czy można go zrobić ze świeżego miąższu kokosa?
OdpowiedzUsuńPróbowałam - mi nie wyszło i co więcej skwasiło się w lodówce po 3 dniach. Jeszcze nie wiem czego dotyczył ten problem ale podejrzewam, że surowy miąższ zawiera zbyt dużo wody, wiórki są jednak suche. Może gdyby tego kokosa wysuszyć w piekarniku? Podejdę do tego jeszcze raz, ale muszę się odpowiednio przygotować :)
OdpowiedzUsuń