Ja jednak postanowiłam zrobić z niej placki ziemniaczane i sprawdzić, czy rzeczywiście będą przypominać w smaku te klasyczne. Podeszłam do tematu bardzo poważnie, czytając różne przepisy na placki ziemniaczane i stworzyłam wersję, którą najlepiej pamiętam z dzieciństwa.
Składniki (na ok. 10 sztuk):
- 300-350 g bulwy yam (po obraniu ze skóry),
- 1 niewielka cebula,
- 1 ząbek czosnku,
- 1 łyżka mleka kokosowego,
- 1 łyżeczka oleju kokosowego (opcjonalnie do smażenia),
- 2-3 szczypty soli,
- pieprz (musi być wyczuwalny w smaku) – wyeliminować w przypadku protokołu autoimmunologicznego.
Przygotowanie:
Bulwę i cebulę ścieramy na tarce o grubych oczkach do miski. Jeśli nie uda się cebuli zetrzeć, to drobno ją siekamy. Dodajemy sól, ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, mleko kokosowe i pieprz. Wszystko dokładnie mieszamy.
Rozgrzewamy patelnię. Mleko kokosowe w składzie sprawia, że nie musimy dodawać dodatkowo oleju kokosowego na patelnię, jednak można jeśli boimy się, że placki będą przywierać.
Smażymy po kilka minut z każdej strony i zdejmujemy z patelni jak będą złote. Opcjonalnie można je upiec w piekarniku, ale mogą wyjść zbyt suche.
Jak byłam smarkata to zajadałam placki, aż mi się uszy trzęsły. Swego czasu było to ulubione danie moje i mojej mamy, więc czasem jadłyśmy je po kilka razy w tygodniu. Ja swoje dodatkowo polewałam łyżeczką śmietany i posypywałam cukrem. Zawsze lubiłam ten kontrast smakowy – cebula i cukier :)
W związku z tym i teraz nie obeszło się bez próby choćby zbliżenia się do tego smaku – wykorzystałam do tego mleko kokosowe i cukier kokosowy. Po prostu na gorący placuszek wykładam łyżeczkę mleka kokosowego i posypuję cukrem – wszystko pod wpływem ciepła idealnie się rozpływa i smakuje wyśmienicie.
Następnym razem wypróbuję placki z majerankiem i musem jabłkowym.
Smacznego eksperymentowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz