W takich momentach właśnie nachodzi mnie wena i mimo, że poniższy przepis nie jest niczym odkrywczym to może wnieść odrobinę radości do życia towarzyskiego. Być może sprawi, że zamiast zapachu popcornu, z kina zapamiętacie jednak film :)
Składniki zależą tak naprawdę od Waszych upodobań, ale najlepiej sprawdzają się warzywa korzeniowe i jarmuż.
Ja użyłam:
- liść jarmużu (w przypadku chorób tarczycy musi być wcześniej ugotowany tradycyjnie lub na parze do miękkości),
- 1/2 buraka,
- 1/2 batata,
- 1/2 pasternaku,
- 1/2 marchewki,
- 2 łyżki oleju kokosowego
- szczypta soli.
Polecam także pietruszkę, seler, topinambur, bulwę yam, taro i zielone plantany.
Warzywa obieramy, myjemy i za pomocą obieraczki lub mandoliny wykrawamy/siekamy na cienkie plastry. Im cieńsze tym chipsy będą bardziej chrupkie. W garnku podgrzewamy olej kokosowy i wkładamy tam plastry warzyw. Jeśli wlejecie ciepły olej na zimne warzywa to momentalnie zastygnie, a chcemy, aby każdy plaster był pokryty tłuszczem. Dodajemy sól i wszystko dokładnie mieszamy. Nagrzewamy piekarnik do 200 C (program z termoobiegiem).
Chipsy wykładamy na pergamin w taki sposób, aby każdy plaster leżał oddzielnie.
Wkładamy do piekarnika na 10 minut uważając, aby nic się nie przypaliło. Można w międzyczasie sprawdzić, czy warzywa są już chrupkie czy jeszcze miękkie. Wyjmujemy jak będą chrupkie, ale nie spalone.
Jedyną wadą jest, że chipsy tracą objętość, więc finalnie nie wychodzi ich dużo. Uwzględnijcie to przy planowaniu imprezy.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz