Niektórzy twierdzą, że hodowano go w Egipcie około 1500 lat przed naszą erą, ale nie istnieją na to potwierdzone źródła. Niemniej jednak bywał jednym z symbolicznych „gorzkich ziół” podczas wieczorów Paschy od czasów średniowiecza.
Starożytni Grecy i Rzymianie podobno spożywali zarówno korzeń jak i liście, tego ostatniego używając jako dodatku warzywnego do posiłku lub jako przyprawy.
Do szesnastego stulecia podróżował z Anglii do Ameryki ze wczesnymi kolonizatorami i był już wtedy nazywany rośliną jadalną. Rosjanie, Skandynawowie, Niemcy i wschodni Europejczycy używali chrzanu jako przyprawy, lecz to dzięki Skandynawom i imigrantom z Europy Wschodniej został rozpowszechniony w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych do końca dziewiętnastego wieku.
Dziś możemy go znaleźć w każdym niemal sklepie, ale niestety lista dodatków na etykietach czasami jest zaskakująco długa. Nie będzie to więc nic dziwnego jak polecę Wam wykonanie domowego chrzanu i złagodzenie go mlekiem kokosowym.
Chrzan jest doskonałym źródłem witaminy C i zawiera dużo potasu, niemniej jest konsumowany w tak małych ilościach, że trudno tu mówić o bogactwie odżywczym. Posiada także właściwości lecznicze – stymuluje krążenie, działa moczopędnie wspomagając leczenie infekcji dróg moczowych, przynosi ulgę w bólu sztywnym mięśniom i stawom.
Pamiętajcie, aby wstrzymać się z myciem chrzanu do momentu jego faktycznego użycia. Brudny korzeń należy zawinąć w wilgotny ręcznik, wsadzić do zamykanej plastikowej torebki i tak przygotowany można przechowywać w lodówce do 2 tygodni. Po tym czasie może zacząć pleśnieć.
Pokrojony lub tarty produkuje substancje zwane izotiocyjaninami – rodzaj ostrych musztardowych olejków eterycznych, które powodują oczyszczenie zatok i płacz, także bądźcie ostrożni!
Przygotowani? Do dzieła!
Składniki (na 2 słoiczki):
- 5 korzeni chrzanu,
 - sok z 1 cytryny,
 - 5-6 łyżek mleka kokosowego (można więcej, w zależności od pożądanej ostrości),
 - 1/2 łyżeczki cukru kokosowego,
 - sól.
 
Powiem szczerze, że tym razem zamiast trzeć, poszatkowany chrzan wrzuciłam do blendera i po prostu zmiksowałam. Możecie go zetrzeć, jeśli taka faktura Wam bardziej pasuje. Następnie dodałam resztę składników, wymieszałam i zamknęłam w słoiczkach. Stoi w lodówce i czeka na święta!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz